Tytuł : Miłość bez końca – Kiedy miłość staje się chorobą
Autor : Scott Spencer
Wydawnictwo : Muza
Ilość stron : 511
Ocena : 3/10
Status : pożyczone od przyjaciółki
Po książkę sięgnęłam można by powiedzieć przypadkiem. W
nudnawy wieczór postanowiłam obejrzeć nowy film pod tytułem „Endless love” .
Nie zachwycił mnie ale nie był zły. Potem dowiedziałam się, że film powstał na
podstawie książki, którą w dodatku posiada moja przyjaciółka. Pomyślałam a co
mi tam. Książka na pewno będzie lepsza. Ale się przeliczyłam …
"Mózg ludzki to nie dziurawe sito: uczucia zostają w nim na zawsze. Niczego się nie jest w stanie zapomnieć."
Historia opowiadana jest z perspektywy Davida. Chłopaka,
który jest szaleńczo zakochany w Jade. Jednak jej rodzice zakazali im się
widywać przez miesiąc. David wymyślił chytry plan jak przekonać do siebie
rodzinę. A mianowicie podłożył ogień w ich domu. O tak ! Pożar to spektakularna
sprawa. Kiedy oni ucieknął z domu on akurat będzie przechodził i oczywiście
pomoże ugasić ogień. Wszystko idzie dobrze w sprawie ognia ale w sprawie
ucieczki nie bardzo. Plan mógłby wypalić gdyby nie fakt, że cała rodzina ma
ostrą jazdę na LSD. Rodzicę, Jade i jej rodzeństwo. Każdy ma fazę i nie ma
zamiaru uciekać. Rodzina – uratowana, David – skazany. Chłopak przyznał się do
podłożenia ognia i wylądował na 3 lata w ośrodku dla „czubków”. Mniej więcej
historia opowiada o jego szaleńczej miłości do Jade. Mniej więcej dlatego, że
ja nie widziałam tam zakochanego chłopaka ale zwariowanego psychola.
"Nie dostrzegamy przyszłości. Z trudem chwytamy się dziwnych wersji przeszłości. Widzimy tylko to, co jest bezpośrednio przed nami. Prawie nic nie rozumiemy. Można wytrzymać jedynie wtedy, gdy się człowiek niczym nie przejmuje. Ja się przejmuję i nie mogę wytrzymać."
Styl książki mi się nie podobał. Można by powiedzieć, że nie
było tam dialogów ! Sporadycznie się pojawiały ale też nie zbyt ciekawe. Główny
bohater pisał, że jest zdrowy. Podobno był zdrowy ale czemu pisał jak psychol ?
Jego myśli momentami mnie przerażały ! Nie brałam ich miłości na serio. Według
mnie on miał fioła na jej punkcie ale głównie chodziło o seks. Pojawiały się fajne
metafory, spostrzeżenia ale to jedyny plus.
Według mnie książka do bani i jest ogromnym minusem
wydawnictwa Muza, które po raz pierwszy mnie rozczarowało. Jestem pewna, że
świadomie nie sięgnę po kolejną książkę tego autora. Znając siebie to pewnie
zapomnę jego nazwisko i coś przeczytam :P
Miłość najwyraźniej doprowadza do szaleństwa, tylko szkoda, że w sumie moim zdaniem też jej tam nie było. Książkę oceniłam wyżej, ale w sumie ja nie biorę pod uwagę ocen mniejszych od 5, więc się zgadzam !
OdpowiedzUsuń